Na skróty
Facebook, Netflix, Google Maps i Spotify — co łączy te platformy? Aplikacje webowe każdej z nich zostały zaprojektowane na zasadzie SPA — jako rozbudowane witryny składające się… tylko z jednej strony. W dzisiejszym wpisie wyjaśnimy dokładniej, czym są Single-Page Applications, jakie są ich zalety i czy ich struktura ma wpływ na SEO. Zapraszamy do lektury!
Single-Page Application — w skrócie SPA — to, jak sama nazwa podpowiada, aplikacja webowa, której cała zawartość znajduje się… na jednej stronie — i jest ładowana asynchronicznie. Jej podstawowe dane (np. widok interfejsu głównego) musimy pobrać tylko raz; pozostałe elementy będą pobierane na bieżąco — i tylko wtedy, gdy rzeczywiście zechcemy z nich skorzystać. Na przykład otwierając nową sekcję strony lub… w przypadku Netflixa, wybierając film.
Najprościej będzie porównać model SPA do klasycznych serwisów internetowych. Te, od początków internetu, składają się z podstron — z których każda ma swój własny plik HTML i odrębny zestaw danych. Za każdym razem, gdy chcemy przejść pomiędzy podstronami — przeglądarka musi wysłać nowe żądanie do serwera witryny, gdzie dane są przetwarzane — i dopiero potem wysyłane do klienta.
W modelu Multi-Page Application (MPA) każda wizyta na stronie wymaga więc stałego zaangażowania zasobów serwera. Ale przede wszystkim, jest narażona na opóźnienia związane z przesyłem treści. A to oznacza… przedłużający się czas ładowania kolejnych podstron.
W przypadku aplikacji SPA, strona nie musi być pobierana od nowa za każdym razem, gdy użytkownik chce przejść do kolejnej zakładki. Nie uświadczy on ekranów ładowania (tak zwanych „szwów”) pomiędzy sekcjami aplikacji — bo wszystkie ich elementy są renderowane i wyświetlane na bieżąco, na podstawie raz pobranych danych. Komunikacja z serwerem jest ograniczona do pobierania nowych, wcześniej nieprzetworzonych przez przeglądarkę użytkownika elementów. Reszta strony pozostaje bez zmian.
W ten sposób jednostronicowe aplikacje webowe mniej przypominają klasyczne witryny, zaś bardziej — aplikacje mobilne. Są równie proste, szybkie i „lekkie”; jednocześnie nie narzucają ograniczeń jeśli chodzi o zawartość. Aplikacja SPA może być tak samo rozbudowana, jak klasyczna witryna typu MPA — a nawet i bardziej, bo nie trzeba pobierać zasobów z każdą zmianą widoku strony.
Przykładów aplikacji typu SPA jest mnóstwo. Od platform społecznościowych, przez większość usług Google (Gmail, Mapy, Dysk) i serwisów streamingowych (Netflix, Spotify) po Airbnb oraz Trello.
Przeciwieństwem Single-Page Application będzie z kolei większość serwisów e-commerce czy portali informacyjnych, gdzie możliwość dodawania nowych treści w odrębnych plikach HTML jest cały czas niezastąpiona.
Model Single-Page Application ma sporo zalet. Ogranicza obciążenie serwera, zapewnia szybsze działanie strony oraz większą responsywność — wreszcie, ułatwia prezentowanie treści w atrakcyjnej dla użytkownika formie. Bez ekranów ładowania, bez pobierania (i to wielokrotnie) zbędnych danych. SPA dostarcza po prostu lepszy User Experience, szczególnie w przypadku dynamicznych platform (na statycznych, contentowych witrynach różnice między SPA a MPA nie grają aż tak dużej roli).
Oprócz tego, aplikacje typu SPA są łatwiejsze do wdrożenia. Zamiast całej sieci podstron, wystarczy jeden plik HTML — połączony ze stylami CSS-a i kodem JavaScript. Co więcej — kod renderowany jest po stronie przeglądarki, a nie serwera (co ułatwia m.in. jego debugowanie), a sama witryna — może później posłużyć jako baza dla aplikacji mobilnej.
Bardzo długo uważano, że Single-Page Applications są o wiele trudniejsze w pozycjonowaniu niż standardowe witryny typu MPA. I wciąż jest w tym ziarno prawdy. Roboty Google’a nie zawsze radzą sobie z optymalnym indeksowaniem takich aplikacji; jednak od pewnego czasu są w stanie uruchamiać samodzielnie kod JavaScript, dzięki czemu idzie im to coraz lepiej — do tego stopnia, że kalifornijski gigant sam zaczął ostatnio rekomendować wdrażanie modelu SPA.
Jeżeli zaś chodzi o samą pozycję Single-Page Applications w SERP-ach — nie ma żadnego powodu, dla którego miałyby one być oceniane niżej od innych stron. Pod warunkiem że są profesjonalnie wdrożone!
Zawodowy copywriter oraz student psychologii na Uniwersytecie Warszawskim. W świecie marketingu internetowego równie mocno, co chwytliwe (i wartościowe) treści interesuje go dobry design. Gdy nie zajmuje się tworzeniem contentu, odkrywa perełki kina niezależnego i pracuje nad własnymi opowiadaniami.