Google Bomb – tak nie wypozycjonujesz strony
3 min
3 min
Na skróty
Termin Google Bomb używany jest w kontekście masowego pozyskiwania linków, w celu manipulowania pozycją strony internetowej w organicznych wynikach wyszukiwania. Technika ta należy do niedozwolonych w myśl wytycznych dla webmasterów. Stosowanie Google Bomb jest uznawane za Black Hat SEO i może skończyć się karą w postaci filtra lub w bana, co negatywnie wpływa na ranking witryny w organicznych wynikach wyszukiwania.
Google Bomb nigdy nie było etyczną praktyką w SEO, jednak aby kompleksowo omówić to zagadnienie, zaczniemy od początku. Gdy jeszcze Google korzystało z algorytmu PageRank, linki zewnętrzne były dla domeny bardzo ważne. Generalnie im więcej backlinków, tym lepiej. Małe znaczenie przywiązywano do tego skąd dokładnie pochodzi odnośnik – pozycjonowanie w głównej mierze opierało się na pozyskiwaniu linków w jak największej ilości, nieważne w jaki sposób. Na szczęście sytuacja ta uległa diametralnej zmianie za sprawą algorytmy Pingwin oraz jego dalszych aktualizacji. Nie nastąpiło to z dnia na dzień. PageRank był wycofywany powoli na przestrzeni lat 2009-2016, ale od 2012 roku (poprzez algorytm Pingwin) zaczęto coraz większą uwagę przykładać do jakości linków, a nie ich ilości. Należy jednak wspomnieć, że problem dotyczący bombardowania został spostrzeżony o wiele wcześniej. Już w roku 2007 Matt Cutts (ówcześnie pracujący w zespole ds. jakości wyszukiwania Google) pisał na swoim blogu o tym, że masowe pozyskiwanie linków z anchorem z czasem straci na znaczeniu.
Dziś Google Bomb to technika spotykana rzadko, a często jej wykorzystanie wywołuje efekt odwrotny do zamierzonego. Na przestrzeni ostatnich lat zwykle tego rodzaju zagrywka była stosowana jako żart ze strony internautów, aby sztucznie wypozycjonować konkretne zagadnienie. Algorytm Pingwin jest jednak dość inteligentny, więc bombardowanie Google musi być przeprowadzone naprawdę mądrze, aby zadziałało. Pamiętaj jednak, że to technika Black Hat SEO, więc najprawdopodobniej doprowadzi do nałożenia surowej kary. Algorytm Pingwin w krótkim czasie „wyłapuje” takie działania.
Nie bez powodu zakazuje się stosowania Google Bomb. To technika, która w nienaturalny sposób może wypozycjonować witryny na słowa kluczowe kompletnie niezwiązane ze swoją tematyką. W tym celu wykorzystuje się anchor texty, czyli zakotwiczenie linka. Jeśli konkretna domena uzyska sporo odnośników z konkretną frazą w anchorze, istnieje duża szansa, że zacznie wyświetlać się wysoko w wyszukiwarce na dokładnie te słowa.
Jakich konsekwencji spodziewać się po stosowaniu Google Bomb w SEO? Z pewnością negatywnych. Przede wszystkim strona internetowa może narazić się na działania algorytmiczne lub ręczne w postaci filtra bądź bana. Co to oznacza? Filtr obniża pozycję w wyszukiwarce, natomiast ban całkowicie usuwa witrynę z indeksu. Dlatego zakaz Google Bomb warto respektować. Usuwanie kar nałożonych ręcznie bądź algorytmicznie nie zawsze jest proste, a czasami może wymagać sporo czasu. Zdecydowanie lepiej poświęcić uwagę działaniom White Hat SEO, czyli dozwolonym i zgodnym z wytycznymi.
Nawet jeśli Google Bomb w SEO nie poskutkuje karą, narazisz się na spory spadek w organicznych wynikach wyszukiwania. Dlaczego? To bardzo proste. Jak już wiesz, liczy się jakość linków, a niekoniecznie ich ilość. Technika Google Bomb zwykle opiera się na pozyskiwaniu odnośników spamerskich i niskiej jakości (bo takie można stosunkowo szybko i łatwo wygenerować). Skoro pojawi się ich wiele, to Twoja domena może automatycznie spaść w wynikach wyszukiwania, ponieważ straci na zaufaniu. Pamiętaj: jeden solidny odnośnik jest lepszy, niż sto spamerskich backlinków.
Zastanawiasz się, czy agencje SEO stosują Google Bomb? Wśród specjalistów technika ta nigdy nie była popularna ze względu na spore ryzyko. Teraz, wraz z aktualizacjami algorytmu, bombardowanie stało się niemal zapomniane. To rozwiązanie po prostu nie działa lub przynosi efekt odwrotny do zamierzonego. Kluczowym aspektem pozycjonowania jest jakość. Liczy się kompleksowa optymalizacja i wartościowa treść. Jeśli jeszcze dodamy do tego UX, sukces gwarantowany.
Zdarza się jednak, że mimo zakazu Google Bomb, praktyka ta będzie zastosowana – jednak na czyjąś niekorzyść. Czasami nieuczciwa konkurencja wykorzystuje niskiej jakości linki, aby zaszkodzić innym stronom internetowym działającym w tej samej branży. Oczywiście nie robią tego profesjonalne agencje – to przede wszystkim nieetyczne. Jeśli jednak w bardzo krótkim czasie, Twoja witryna zyskała sporo backlinków z wątpliwej jakości miejsc, bardzo możliwe, że jesteś ofiarą takiego bombardowania. W takiej sytuacji pomoże zrzekanie się linków. Jeśli nie wiesz jak tego dokonać, poproś o pomoc specjalistę. To zadanie nieskomplikowane, ale wymaga czasu, szczególnie gdy mówimy o wielu backlinkach.
Jeśli podejrzewasz, że Twoja konkurencja chce zaszkodzić Ci zakazaną praktyką w postaci Google Bomb musisz dowiedzieć się, w jaki sposób wykryć takie działanie. Pierwszym sygnałem będzie nienaturalny wzrost ilości linków. Zewnętrzne odnośniki sprawdzisz w bardzo prosty sposób za pomocą Google Search Console (w menu wystarczy przejść do zakładki „Linki”). Narzędzie nie wyświetla szczegółowych informacji, ale od razu zweryfikujesz ile Twoja domena posiada linków i skąd pochodzą. Jeżeli chcesz poznać szczegóły odnośników, wykorzystaj Ahrefs lub MajesticSEO. Oba narzędzia są płatne, ale dostarczają kompleksowych informacji o zewnętrznym linkowaniu.