Czy istnieje cenzura w Google?
3 min
3 min
Na skróty
Każdego dnia wyszukując miliony informacji w Google chyba nie zastanawiamy się nad tym czy istnieje tam cenzura. W końcu zazwyczaj znajdujemy te dane, które są nam potrzebne. Adres przychodni, przepis na szarlotkę, hity lat osiemdziesiątych? Żaden problem, Google pomoże dowiedzieć się wszystkiego. Google i cenzura nie są więc raczej ze sobą kojarzone. Ale czy możliwe, że cenzura w Google jednak istnieje? Czy są kraje, w których Google znajdzie wszystko?
Google to kopalnia wiedzy – zarówno tej potrzebnej, jak również takiej, bez której nasze codzienne życie jakoś szczególnie się nie zmieni. Potrzebujesz omówienie jakiejś pracy naukowej, informację o znanej osobie, a może po prostu przepis na dobre ciasto? Nic prostszego, wszystko to i wiele więcej znajdziesz w najpopularniejszej wyszukiwarce. Biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj znajdujemy te informacje, których w danym momencie nam potrzeba, raczej pewnie nie zastanawiamy się nad jakąkolwiek cenzurą w Google.
Zwróćmy jednak uwagę na to, że Google musi działać zgodnie z prawem obowiązującym w danym kraju. Dlatego, chcąc nie chcąc, musi usuwać treści, które są po prostu niedozwolone w danym regionie. Rządy, użytkownicy, czy nawet przedsiębiorstwa mogą zgłosić witryny, które ich zdaniem nie powinny pojawiać się użytkownikom w wynikach wyszukiwania. Uzasadnieniem będą tu oczywiście kwestie związane z łamaniem prawa. Jeżeli więc dana jednostka uważa, że Twoja strona internetowa w jakiś sposób łamie prawo obowiązujące w Polsce, to może ją zgłosić. W rezultacie, jeśli to prawo faktycznie jest łamane, witryna zniknie z wyników wyszukiwania. Mówiąc więc o cenzurze w Google w aspekcie prawnym, możemy przyjąć, że ona w jakimś stopniu istnieje. Przy czym duży wpływ na ewentualne ukrywanie wyników wyszukiwania będąc mieć użytkownicy. Bo to użytkownik musi zgłosić jakąś stronę.
Cenzura w Google może też odbywać się na poziomie wyszukiwania konkretnych haseł. Co oznacza, że w danym kraju, czy nawet części świata, po prostu cenzuruje się frazy kluczowe, aby użytkownicy nie mogli odnaleźć określonych treści. Wiele osób omija problem poprzez używanie innych wyszukiwarek. Jednak nie zawsze są one tak wydajne jak Google. Tego typu cenzura również wiąże się w dużym stopniu z aspektami prawnymi konkretnych części świata.
Google daje też możliwość filtrowania wyników wyszukiwania przeznaczonych dla osób pełnoletnich. Służy do tego filtr o nazwie Safe Search. Dzięki niemu możesz „ocenzurować” treści, których osoba niepełnoletnia nie powinna oglądać. Filtr ten można włączyć dla przeglądarek i kont osobistych, kont dzieci, sieci lub urządzeń szkolnych bądź firmowych. Jest to idealne rozwiązanie dla rodziców, których laptopy często przejmowane są przez dzieci.
Pisząc o Google i cenzurze nie sposób przejść obojętnie obok Chin. Co to ma ze sobą wspólnego? Tak jak wspomnieliśmy wyżej, Google musi działać zgodnie z prawem danego kraju. Tak się jednak składa, że chińska wersja wyszukiwarki ukrywała olbrzymie ilości wyników wyszukiwania. Nie sposób było nie zauważyć różnicy ilościowej oraz jakościowej pomiędzy tym co znaleźć można było w Google chińskim, a w innych krajach europejskich. Cała ta cenzura związana była oczywiście z obostrzeniami nakładanymi przez chiński rząd. Władza nie życzyła sobie, aby mieszkańcy kraju mogli czytać pewne informacje. Wobec samego Google pojawiały się nawet zarzuty, że przez umożliwianie takiej cenzury sprzeniewierza się wręcz swoim wartościom w imię zysków od chińskiego rządu. Ostatecznie jednak Google całkowicie zniknęło z Chin w 2010 roku. Z kolei 2018 roku media donosiły, że Google pracuje nad specjalną chińską wersją wyszukiwarki. Dla ocenzurowanej wersji miały zostać przygotowane listy zakazanych stron, fraz i słów kluczowych.
Tak, Google Maps cenzuruje pewne miejsca. Podobnie ma się sprawa z Google Street View. Co do tego nie ma wątpliwości, bo wystarczy, że w tej chwili przejrzysz określone miejsca, a jedyne co zobaczysz to piksele lub czarna dziura. W przypadku cenzury map, chodzi tutaj przede wszystkim o obszary, które związane są chociażby z tajemnicą państwową oraz te związane z działaniami wojskowymi. Mówi się tutaj o względach bezpieczeństwa – bo przecież do Google Maps dostęp ma każdy użytkownik. Tak więc ukrycie miejsc istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa jest uzasadnione. Na zdjęciach satelitarnych dostępnych dzięki Google Maps nie zobaczysz z pewnością: obiektów rządowych, wszelkich obiektów wojskowych, obiektów jądrowych, terenów spornych oraz miejsc, które mają znaczenie strategiczne z punktu widzenia obronności kraju. Jak widać, jest tego sporo. Ciekawostką jest, że ta cenzura na mapach nie jest tworzona w spójny sposób. Bo niektóre obiekty są po prostu zamazane poprzez użycie filtra, a inne przedstawione jako zbiór pikseli. Zdarza się też, że na mapie znajdziesz czarną plamę, albo obraz przedstawiający zupełnie inny teren.