Na skróty
To właśnie innowacyjne projekty napędzają rynek — a firmie, która je wdraża, pozwalają zwiększyć swoje udziały i zbudować przewagę konkurencyjną. Przez jaką drogę musi przejść każdy z takich produktów, zanim trafi do sprzedaży?
Innowacyjność produktowa to nic innego, jak proces wprowadzania przez przedsiębiorstwa nowych, coraz lepszych produktów — lub rozwijania tych, które już są dostępne na rynku.
Pierwsze skojarzenie podpowiada, że kluczem do innowacyjności są nowe technologie. Ale u podstaw nowego produktu może znajdować się nawet „recykling” już dawno sprawdzonych rozwiązań — ważne jest to, aby oferował on konsumentom nową wartość, na przykład na poziomie funkcjonalności, jakości wykonania czy wydajności. Do innowacji produktowych śmiało można zaliczyć także te rozwiązania, które pozwalają… po prostu obniżyć koszty produktu.
Rozwój i komercjalizacja innowacyjnego produktu wymagają zaangażowania poważnych zasobów zarówno finansowych, jak i organizacyjnych — a to, oczywiście, oznacza duże ryzyko. Z tego też powodu wiele firm woli korzystać z rozwiązań, które sprawdziły się na innych rynkach lub jedynie rozwijać już wytwarzane produkty. My jednak skupimy się na tym, jak wygląda proces rozwoju produktu „od zera”.
Innowacyjność — nie tylko produktowa, ale też, chociażby, marketingowa — nie istnieje bez dobrych pomysłów. Gdy Steve Wozniak pracował wraz ze Steve’em Jobsem nad pierwszymi urządzeniami spod znaku Apple — ich ideą było stworzenie komputera, który już po wyjęciu z pudełka ma w sobie wszystko, czego może potrzebować użytkownik. Nie musimy dodawać, że to się udało.
Skąd biorą się pomysły na innowacje? Specjaliści od R&D (research and development) wyróżniają dwie strategie:
Trzeba pamiętać, że każdy pomysł powinien podlegać ocenie — w oparciu o analizę potencjalnych zysków i strat, realnych możliwości firmy oraz sytuacji rynkowej.
Jeśli pomysł dostanie „zielone światło” — w kolejnym kroku trzeba go oprzeć o twarde dane i konkretne oczekiwania. Przede wszystkim — ze strony potencjalnych klientów. Na tym etapie musimy zadać sobie kilka pytań:
W uzyskaniu odpowiedzi pomóc mogą wszelkiego rodzaju warsztaty, praca z grupami fokusowymi, analiza zachowań i preferencji klientów, a także — badania naukowe.
Oprócz perspektywy klienta, należy także przeanalizować czynniki technologiczne (jak w praktyce możemy zrealizować nasz projekt?), ekonomiczne (z jakimi kosztami będzie to się wiązało?), a nawet… prawne.
Dopiero gdy dopracujemy koncept produktu w najmniejszych detalach, powinniśmy zacząć angażować zasoby w jego rzeczywisty rozwój.
Owocem tej fazy rozwoju powinien być tzw. minimalny rentowny produkt — czyli prototypowa wersja produktu, składająca się jedynie z jego podstawowych, ale też najbardziej innowacyjnych i charakterystycznych funkcji. Taki prototyp można poddawać testom — zarówno w warunkach wewnątrzfirmowych, jak i rynkowych — oraz przekazać innym działom (już na tym etapie agencja marketingowa może rozpocząć planowanie strategii sprzedażowo-promocyjnej).
Jeśli prototyp „zdał egzamin”, możemy przejść do fazy jego komercjalizacji. Po pierwsze — musimy zbudować finalną wersję produktu (taką, jaka trafi do klienta) i rozpocząć jego produkcję na pełną skalę. A po drugie — należy zaangażować działy marketingu i sprzedaży w promocję naszego produktu, by potencjalni klienci mogli w ogóle o nim usłyszeć. Kampanie reklamowe, prezentacje na branżowych eventach, pozycjonowanie strony internetowej pod kątem nowego rozwiązania — w ten sposób zwieńczamy cały proces projektowy i szykujemy grunt pod jak najwyższą sprzedaż produktu.
Zawodowy copywriter oraz student psychologii na Uniwersytecie Warszawskim. W świecie marketingu internetowego równie mocno, co chwytliwe (i wartościowe) treści interesuje go dobry design. Gdy nie zajmuje się tworzeniem contentu, odkrywa perełki kina niezależnego i pracuje nad własnymi opowiadaniami.