Czym jest przekierowanie meta refresh?
Na skróty
Każda zmiana adresu URL Twojej strony stwarza ryzyko utraty widoczności w Google i części ruchu. Dlatego właśnie tak istotne jest to, aby prawidłowo ustawić przekierowania między adresami. Poniżej przedstawiamy jeden z podstawowych typów przekierowań — meta refresh — i wyjaśniamy, dlaczego stosuje się go… naprawdę rzadko.
Na czym polega przekierowanie meta refresh?
Przekierowanie meta refresh to jeden z kilku sposobów, aby poinformować przeglądarkę o tym, że poszukiwana przez użytkownika strona znajduje się pod innym adresem URL.
Wykorzystuje się do tego meta tag „refresh”, który umieszamy w sekcji head pliku HTML wraz z adresem strony, do której chcemy przekierować użytkownika. Samo „refresh” to sygnał, aby przeglądarka odświeżyła stronę — i potem dopiero przeszła na docelowy URL. Do tagu „refresh” można też dodać parametr liczbowy content, który z kolei określa, po ilu sekundach przeglądarka ma wykonać polecenie. Najczęściej wpisuje się tutaj wartość „0” — co oznacza natychmiastowe przekierowanie — chociaż czasem te kilka sekund opóźnienia może się przydać. O tym wspomnimy jeszcze później.
Typowy meta refresh redirect w pliku HTML wygląda tak:
<meta http-equiv=”refresh” content=”5; url=https://nazwastronydocelowej.pl/”>.
Nic więcej, nic mniej. Każde przekierowanie przez meta refresh konfiguruje się dokładnie tak samo, zmieniając tylko czas odświeżania.
Dlaczego przekierowania meta refresh nie są zalecane przez specjalistów SEO?
Trzeba wyjaśnić jeszcze jedną rzecz. Przekierowania meta refresh są wykonywane po stronie klienta — czyli na poziomie przeglądarki użytkownika. Jeśli takie przekierowanie znajdzie się w headzie HTML, przeglądarka najpierw wczyta plik strony spod starego adresu, a dopiero potem przejdzie na docelowy.
Dla przypomnienia, najczęściej wykorzystywane typy przekierowań — 301 i 302 — prowadzą pod właściwy adres jeszcze na etapie komunikacji z serwerem. Przeglądarka wysyła żądanie starego adresu, serwer je odczytuje i, zamiast wysłać klientowi pliki spod nieaktualnego URL, od razu przekierowuje go na nowy.
I to właśnie sprawia, że Google — jak i większość developerów oraz ekspertów SEO — raczej odradza stosowanie przekierowań meta refresh. Sam fakt, że przeglądarka przy tej okazji musi wczytać dwa adresy (stary i aktualny) zamiast od razu udać się pod docelowy URL, przynosi dwa duże problemy:
- wydłuża się czas od kliknięcia linku lub wpisania adresu do załadowania właściwej witryny — tym bardziej jeśli nie wyzerujemy parametru content; może to pogorszyć doświadczenie użytkownika;
- Google może uznać taką praktykę za próbę manipulacji ruchem — bo za jednym kliknięciem przeglądarka odwiedza de facto dwa odrębne adresy.
Nie oznacza to, że przekierowania meta refresh nie mają swojego zastosowania. Natomiast jeśli chcesz zadbać o jak najlepsze pozycjonowanie swojej strony, podobnie jak Google radzimy stosować przede wszystkim przekierowania HTTP 301 (lub w niektórych sytuacjach — 302).
A kiedy takie przekierowanie może być przydatne?
Meta fresh redirect zazwyczaj pełni taką samą funkcję, jak przekierowanie 301 — tylko spełnia swoje zadanie nieco wolniej i wiąże się z pewnym (małym, ale jednak) ryzykiem. Ale w tym przypadku mamy do dyspozycji jeszcze parametr content. I tak jak wspomnieliśmy — bywa on przydatny.
Opcja ustawienia „opóźnionego przekierowania” może się na przykład sprawdzić, gdy strona jest w trakcie budowy lub konserwacji i chcesz poinformować o tym odwiedzających. Wtedy, w ciągu tych kilku sekund, możesz wyświetlić pod starym adresem odpowiednią informację, a dopiero potem przekierować użytkownika pod nowy adres.
Sam meta tag „refresh” w połączeniu z parametrem content bywa też wykorzystywany na stronach z aktualizowanymi na bieżąco informacjami — na przykład w trakcie transmisji tekstowych z wydarzeń sportowych czy na stronach z prognozą pogody. Wtedy „refresh” nie pełni funkcji przekierowania, a jedynie wymusza na przeglądarce odświeżenie strony — bez zmiany adresu, za to z nowymi danymi.