Farma linków — czym jest?
Na skróty
Jeszcze na początku XXI wieku tzw. farmy linków były jednym z prostszych (i szybszych) sposobów, aby wypozycjonować stronę w Google. Na czym polegała ta praktyka i dlaczego dobra agencja SEO z niej nie skorzysta?
Czym są farmy linków?
W skrócie — farma linków to grupa witryn internetowych, których jedynym rzeczywistym zadaniem (pod pozorem dostarczania treści użytkownikom) jest… linkowanie do siebie nawzajem.
We wcześniejszych latach rozwoju wyszukiwarek internetowych (dotyczy to także Google) ich algorytmy bardzo dużą wagę przy ocenie witryn przywiązywały do tego, ile odnośników prowadziło pod dany adres. Teoretycznie, to logiczne — skoro wielu autorów linkuje do naszej strony, musi dostarczać interesujących treści.
Problem w tym, że niektórzy specjaliści od SEO zaczęli wykorzystywać tę zależność — tworząc całe sieci stron, które z wartościowym contentem nie miały wiele wspólnego, a głównym „składnikiem” ich treści były hiperłącza ukryte pod zupełnie nienaturalnie wplecionymi słowami kluczowymi.
W ten sposób można było łatwo manipulować algorytmem wyszukiwarki, sztucznie zawyżając popularność witryny. Więcej — wiele stron było tworzonych „z szablonu”, przy pomocy automatycznych skryptów generujących treści pod linkowanie.
Dlaczego farma linków to zły pomysł na strategię SEO?
Na szczęście, zjawisko link farmingu odeszło już — przynajmniej w większości — do przeszłości. Wiele wprowadzanych przez lata zmian w algorytmie Google służyło właśnie temu, aby wyszukiwarka zaczęła penalizować witryny pozycjonujące się na niskiej jakości treściach (Google Panda, Penguin) i odnośnikach pochodzących z farm linków (Google SpamBrain). Dziś:
- algorytm automatycznie wychwytuje witryny charakteryzujące się „nienaturalnymi wzorcami linkowania” — co sugeruje, że mamy do czynienia ze spamem lub farmą linków;
- witryny podejrzane o nieuczciwe praktyki (link farming zalicza się do tzw. black hat SEO) rzeczywiście są „karane” obniżeniem pozycji w SERP-ach — lub wręcz usunięciem z indeksu Google;
- liczba linków prowadzących do strony wciąż jest jednym z czynników rankingowych, ale dużo większe znaczenie ma jakość linków. Odnośnik przychodzący z witryny o wysokim autorytecie (np. z Wikipedii lub popularnego portalu informacyjnego) będzie miał wielokrotnie większy wpływ na ocenę strony w „oczach” algorytmu, niż cała sieć odnośników z farmy linków.
Nie znaczy to, że farmy linków już nie istnieją — owszem, niektórzy wciąż decydują się na taką strategię planując pozycjonowanie strony.
Jednak jej skuteczność jest obecnie bardzo niska, a na dłuższą metę — prawdopodobnie odbije się czkawką, w postaci nałożenia na witrynę przez Google filtra oraz pogorszenia wizerunku marki w oczach potencjalnych klientów przez treści niskiej jakości.
Dlatego właśnie dobra agencja SXO nigdy Ci takiej strategii nie zaproponuje — zamiast tego postawi na długofalowy, oparty na wartościowych treściach link building.
Jak rozpoznać farmę linków — i co z tym zrobić?
Farmy linków mogą być poważnym obciążeniem dla strony — dlatego, prowadząc działania SEO, należy aktywnie dbać o to, aby strategia linkowania rzeczywiście była oparta wyłącznie na odnośnikach, co do których jakości Google nie będzie miało żadnych wątpliwości.
Niektóre narzędzia dla pozycjonerów oferują rozbudowane narzędzia do analizy profilu linków przychodzących do strony, dzięki którym możesz śledzić strukturę linkowania, analizować jakość odnośników i — na tej podstawie — identyfikować strony, z którymi raczej nie chcesz wiązać swojej witryny. Sporo do zaoferowania w tej kwestii mają „kombajny” pozycjonerskie — Semrush oraz Ahrefs — a także platforma dedykowana analizie linkowania, Majestic.
Jeśli uda Ci się zidentyfikować strony, które swoimi działaniami (spamem czy link farmingiem) zaniżają autorytet Twojej witryny — masz dwie opcje. Możesz skontaktować się z administratorem strony i poprosić o usunięcie linków lub od razu poinformować o tym Google. Do tego właśnie stworzone zostało narzędzie Disavow Tool — pozwala ono samodzielnie „zrzec” się linków przychodzących, co do których jakości masz wątpliwości. Należy jednak korzystać z niego bardzo ostrożnie — by nie stracić naprawdę wartościowych odnośników!